Próba III
Próba III cd
Dyskoteka miała zastąpić nam bitwę. Czy tak zmaleliśmy, zastanawiałem się, czy jesteśmy
tak cywilizowani? Dziwnie jakoś zrobiło się na tym świecie. Polacy wygrywają powstanie bez
jednego wystrzału i przyjaźnią się z Niemcami, Rosjanie wycofują się bez walki, Żydzi wygrywają wojny, Japończycy podróżują po świecie, w Europie nie ma wojen. Zupełnie inne to czasy
niż czas Chłopickiego. Jak długo potrwają? Zupełnie to tak, jak ciepłe zimy i zimne lata, całkowite przemieszanie klimatów.
Mogłem mieć po tej próbie powody do satysfakcji. Właściwie to na początku roku chciałem nawet pomóc Rajewskiej. Uznała jednak, że mimo przegranych wyborów chcę nadal
wtrącać się do samorządu. Zostawiłem więc sprawy ich własnemu biegowi. Teraz robiąc teatr
przygotowywałem samorząd na przyszły rok. Miałem nadzieję, że nadrobimy stracony czas.
Jak inaczej pokonać niedołęstwo i głupotę niż przez pozwolenie, aby w działaniu objawiły się
w całej krasie? Czy to był właśnie ten czar, co robił Chłopicki? Czy mógł inaczej utwierdzić
tak wówczas potrzebne silne przywództwo? Takiego czaru nie robi się dla przyjemności, wydaje się być najskuteczniejszą drogą do zwycięstwa, ale w tym uciekającym czasie oczekiwania gaśnie ten nasz polski zapał i w końcu przychodzi klęska.
Znałem swoich uczniów. Stać ich było na jakiś zryw co jakiś czas. Rajd albo dyskoteka,a potem długo nic. Jakaś szarża, jakiś błysk, jeśli coś dłuższego, to najwyżej obrona Częstochowy. Była w naszej szkole, kiedyś taka klasa inna niż wszystkie. Lubiłem patrzeć jak grali w piłkę. Nigdy nie szaleli, grali spokojnie, nawet przegrywając. Nie kłócili się wtedy, grali swoje nadal i w końcu przeciwnik pękał. Odeszli ze szkoły niepokonani. Była tylko jedna taka klasa. Może dlatego ceniłem Ankę, też była taka, podobnie chyba Majewska, ale jej brakowało tego błysku.
Czego się bał Chłopicki? Czy tego, że rycerski zapał zgaszą łzy niewieście i tylko widok krwi?
Czy nauczył się od Napoleona trzeźwo oceniać Polaków? Posyłać nas w Somossierrę i nie
dać własnego państwa? Czy dlatego teraz Rosjanie tak łatwo wycofywali swoje wojska, wierząc, że jak niegdyś znów utoniemy we własnej wolności?
Ta nasza czerwień pod bielą - żar i lawa, krew i ciało, ogień i woda, miłość i śmierć...
Można by długo ciągnąć te polskie oksymorony i zadziwiać się ich nieprawdopodobną prawdziwością - Anka i Magda choćby. Ta nasza dojrzałość powstająca z bieli niewinności i czer-
wieni porywów, ta cienka linia polskiego życia na styku obu kolorów - biało-czerwona.
Jak im załatwić tę dyskotekę? - myślałem. Będę musiał chyba odwołać się do dawnej
solidarności z dyrektorką, tej, kiedy jeszcze nie była dyrektorką. Rafał miał rację, nie lubiłem
dyskotek, chyba po prostu się starzałem. Mój zeszłoroczny samorząd kilka ich jednak zrobił.
W pewnym sensie były jak paliwo, łatwiej było coś mądrego zrobić między nimi. Sprawdzała
się rzymska zasada - chleba i igrzysk. Tym uczniowskim chlebem były stopnie. Dziwne jak Rajewska tego nie rozumiała, zachowywała się tak, jakby chciała całą szkołę zniechęcić do życia. Stare hasło solidarności - im gorzej tym lepiej, jak widać przejęło teraz OPZZ. Tak naprawdę chyba bała się wszystkiego czego nie dało ustawić się w szeregu i zmusić do kolejno odlicz, gubiła się w tłumie, bo i rzeczywiście była dość przeciętna.
Magda chyba miała do mnie żal o tę zeszłoroczną czwórkę. U mnie też była zawsze
<p class="Standard" styl
Dodaj komentarz