Próba XVI - generalna
- Właściwie u nas zawsze była próba generalna - powiedziała Majewska - tylu generałów Chłopicki, Skrzynecki, Pac.
- Rzeczywiście - przyznałem - sami generałowie i oficerowie i jeden szeregowiec.
- Jak w Chłopcach z Placu Broni - roześmiała się.
- Ani tu placu, ani broni - westchnąłem.
- Ale chłopcy są - stwierdziła - niech pan nie będzie taki ponury, bo się reszcie udzieli jak przyjdą.
- Chyba się trochę boję - powiedziałem szczerze.
- Ładne rzeczy - pokiwała głową - jak się pan nie przestanie bać, to uciekniemy zanim się zacznie próba.
- Właściwie, czemu nie? - zastanowiłem się.
- Niech pan nie kombinuje, tylko zapamięta, że się zwierciedli pod wileńskim zamkiem - przypomniała.
- Jakbym już to gdzieś słyszał - zrobiłem mądrą minę.
- Dobra, dobra - powiedziała - byle tylko zaraz przyszli i Magda, żeby nie spaliła jakiegoś czajnika. Pan to niech się już idzie przebrać - popatrzyła na mnie - żeby później nie tracić czasu - wyjaśniła.
Posłuchałem dobrej rady i poszedłem do pokoju nauczycielskiego. Mimo, że zaczynaliśmy dzisiaj godzinę wcześniej nikogo z nauczycieli już nie było. Przebrałem się i zszedłem na salę. Przyszli już Anka, Magda i Rafał.
- Nie będę już mówiła, że jest pan genialny, bo i tak nie wyrazi to mojego podziwu - roześmiała się Anka na mój widok - jak pan przekonał panią dyrektor, żeby zgodziła się pilnować nas na dyskotece?
- Powiedziałem tylko to, co Skrzynecki i reszta Chłopickiemu - wyjaśniłem skromnie.
- I panią dyrektor to przekonało? - zdziwiła się Magda.
- Jak widać - odpowiedziałem - ale na wszelki wypadek pochodźcie jeszcze za nią głośno wyrażając wdzięczność, bo pani dyrektor lubi zmieniać zdanie.
- Prowadź nas dyrektorze - zawołał Rafał.
- Coś w tym stylu - przytaknąłem.
- Uważa pan, że to uczciwe? - skrzywiła się Magda.
- Mam trochę wątpliwości - przyznałem - ale w efekcie to nie jest złe.
- Magdzie zawsze źle - machnął ręką Rafał.
- Nie źle - pokrąciła głową Magda - tylko to byłoby lepiej, żeby takie sprawy załatwiało się tak po prostu.
- Tak po prostu, to byś nigdy nic nie załatwiła - mruknął Rafał.
- Do niektórych ludzi trafia się prostą drogą - zastanawiałem się - a do niektórych krętą ścieżką.
- Właśnie, jak ktoś mieszka na wzgórku za lasem, albo na jakimś nowym osiedlu - tłumaczyła Anka.
- Pewnie macie rację - skapitulowała Magda.
- Zamiast wymyślać problemy, weźmy się za ustawianie dekoracji - zaproponowała Majewska.
- Coś ty Majka taka nerwowa? - zdziwił się Rafał.
- Nie nerwowa tylko złazicie się jak żółwie i nic jeszcze nie gotowe - irytowała się Majewska.
- Pan jest gotowy - stwierdziła Magda.
- Bo pana pogoniłam - fuknęła Majewska - i pan się posłuchał.
- Świat się kończy - uznała Anka - pan rządzi panią dyrektor, Majewska rządzi panem, nic z tego nie rozumiem.
- Ciekawe, kto rządzi Majewską - zastanawiał się Rafał.
- Majka jest samorządna - oświeciła go Magda.
Zaczęliśmy ustawiać dekorację. Przyszedł Zenek.
- O, przynajmniej z tobą nie będzie kłopotu - odetchnęła Majewska.
- Idź się wybłocić - roześmiała się Magda, widząc jak Zenek wyciąga z torby spodnie starego wiarusa - o kurcze - zawołała nagle - miałam mu te dziury trochę podłatać.
- Zdążysz przed premierą - powiedziałem.
- Ale to głupio wygląda - pokręciła głową - nie ma tam w pokoju jakiejś igły z nitką ? - zapytała.
- Chyba pani od plastyki trzyma coś w regale - przypomniałem sobie - ale to nie ładnie grzebać w cudzych rzeczach.
- I tak już pan nakręcił - stwierdziła Magda - najwyżej się pan wyspowiada.
- Biada temu, kto by zgorszył tych maluczkich - westchnąłem i poszełem szperać w szafce pani od plastyki. Na szczęście jakieś przyrządy do szycia leżały na samym wierzchu. Przyniosłem je Magdzie. Magda zaczęła podszywać zenkowe spodnie.
Tymczasem pojawili się Marcin i Irek.
- O Magda szyje - zdziwił się Marcin.
- A co w tym takiego dziwnego? - spytała Magda.
- Właściwie nic - przyznał Marcin - ale jakby się głębiej zastanowić, to jednak ciekawe, że ktoś na sali gimnastycznej ceruje spodnie.
- Ty się nie zastanawiaj, tylko pomóż ustawiać dekorację - powiedziała Magda - Majewska nawet pana dzisiaj poganiała.
- Jak Majewska pogania, to bierzemy się do roboty - uznał Irek.
Zaczęliśmy przynosić krzesła i ustawiać widownię.
Nim skończyliśmy przyszli Misiek, Michał i Zico.
- Jesteśmy wszyscy - ucieszyła się Majewska - jeden problem mamy z głowy.
- Majewska, ty się tak przejmujesz, jakby to już była premiera - powiedział Rafał.
- Jak wyjdzie próba generalna, to premiera też się uda - stwierdziła Majewska.
- Aneta czuje teatr - pokiwałem głową.
- Przebieramy się - rządziła nadal Majewska.
- Łap Zenek spodnie - zawołała Magda - tylko ostrożnie zakładaj, bo to tylko tak aby aby zeszyte.
- I jak się wytarzasz, to nie pokazuj się ludziom, bo potem nie będzie zaskoczenia - dodała Anka.
- Nie przesadzaj z tymi efektami - roześmiałem się.
Zenek skinął głową i zniknął za drzwiami. Reszta też poszła się przebierać. Wziąłem przybory do szycia i zaniosłem na miejsce.
- Zostało dwadzieścia minut - powiedziała Majewska, kiedy wróciłem.
- A właśnie - zauważyłem - schowajcie zegarki - wskazują nie tę epokę.
- Rzeczywiście - uświadomił sobie Irek - nie pomyślałem o tym.
- Ciekawe, co jeszcze jest nie tak - zastanawiała się Majewska.
- Pewnie jeszcze coś wyjdzie - stwierdził Marcin.
- Chyba idą jacyś ludzie - nastawiła uszu Anka.
- Wpuścimy ich na salę? - zapytała Magda, ale nim zdążyłem odpowiedzieć drzwi otworzyły się.
- Możemy wejść? - zapytała Ewa stając w progu.
- Wejdźcie - powiedziałem.
- Przydaliby się jacyś bramkarze - mruknął Rafał.
Za Ewą weszło kilka osób z młodszych klas. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się ich.
- Młodzież przychodzi jak w prawdziwym teatrze - ocenił Marcin.
- Pewnie z jakiejś szkoły - dopowiedziała Anka - wycieczka.
- Będą o nas pisać wypracowanie - zachichotała Magda.
Tymczasem przyszły dziewczęta z mojej klasy.
- Kiedy zaczynacie? - zawołała Aneta.
- Równo o piątej - odpowiedziała Majewska.
- Poczekajcie, może ktoś jeszcze przyjdzie - powiedziała Ewa.
Zico za kulisą ustawiała Magnetofony i sadowiła się trochę nerwowo.
- O, idą nasi - powiedział Marcin. Przyszło kilka osób z ich klasy.
- Już jest całkiem nieźle - szepnęła mi do ucha Majewska.
Przyszło jeszcze kilkoro młodszych i dwie moje dawne uczennice.
- Przyszły Beńka i Agata - ucieszyła się Anka.
- Agata to początki naszego teatru - powiedziałem.
- Pamiętam - odpowiedziała Anka - grała wilka w Czerwonym Kapturku.
- Zenek siedzi w kulisie - poinformował Rafał - dobrze wygląda - dodał.
Dodaj komentarz